2006, Radom R Grudzien Interview
Gość Niedzielny. Edycja Radomska, maj 2006
Robert Grudzień Urodzony w Radomiu w 1964 r. pod szczęśliwą gwiazdą
Pracowita droga do sukcesu
W ostatnią niedzielę kwietnia, w Warce w kościele pod wezwaniem MB Szkaplerznej Robert Grudzień obchodził dwudziestolecie pracy artystycznej. Były życzenia i kwiaty. Na bis, przy wypełnionym kościele, jubilat zagrał „Bolero” Ravela.
Ulubionym programem radiowym pięcioletniego Roberta Grudnia był ten z muzyką poważną. Do szkoły muzycznej nie dostał się za pierwszym razem. Gdy miał siedem lat, a za sobą pierwsze cztery miesiące nauki gry na pianinie w Ognisku Muzycznym w Radomiu, z rodzicami pojechał do Bukowiny Tatrzańskiej. Poszli na Pasterkę i wtedy po raz pierwszy zachwyciły go organy. To było w tym starym kościółku, nowego murowanego jeszcze nie było. Prosił mamę, żeby poszła z nim na chór, bo chce zagrać na organach. Jak było do przewidzenia, organista nawet nie chciał z nimi rozmawiać. Nie wiedział, że ma do czynienia z bardzo młodym, ale konsekwentnym człowiekiem. Siedmioletni Robert postanowił zrobić skandal, rzucił się w drzwiach i zaczął płakać. Organista nie miał wyjścia i pozwolił chłopcu zagrać. Potem przytulił go do siebie i powiedział, że będą z niego ludzie.
Szkolne szlify
A potem było sześć lat Szkoły Muzycznej w Radomiu i Liceum Muzyczne w Lublinie ukończone z wyróżnieniem. Jego życie bez reszty zaczęła wypełniać muzyka. Stryj Roberta był organistą w kościele ojców bernardynów i pozwalał mu trochę podgrywać. To stryj tak na dobre przekonał go do organów. W 1986 r. rozpoczął studia na Akademii Muzycznej w Łodzi w klasie prof. Mirosława Pietkiewicza oraz w Musikhochschule w Duesseldorfie u Christopha Schoenera. Jako stypendysta fundacji muzycznej w Zurichu odbył kurs mistrzowski między innymi u prof. J. Gouillou. To były ciężkie studia. Chciał zostać artystą wirtuozem. Żeby to osiągnąć, trzeba ćwiczyć po pięć, sześć godzin dziennie. Jak przystało na konsekwentnego człowieka wytrwał, w swoim postanowieniu.
Po drugim roku studiów w czasie wakacji zgłosił się w Radomiu do księdza Stanisława Wrocławskiego, proboszcza w parafii pod wezwaniem Świętej Rodziny przy ulicy Kelles-Krauza. Niedawno w tym kościele zamontowano nowe, mechaniczne organy, takie z prawdziwego zdarzenia, nie za duże, ale koncertowe. Student Grudzień musiał gdzieś ćwiczyć. W rodzinie księdza zawsze interesowano się muzyką, ksiądz też potrafi grać na organach, dlatego bez wahania zgodził się na udostępnienie instrumentu. Dziś osiemdziesięcioletni ksiądz kanonik Wrocławski chętnie wspomina czasy, gdy ten młody student przychodził wieczorami ćwiczyć. Tak było przez wiele lat.
Życzliwy proboszcz
Nie wiem, co by było, gdybym nie trafił wtedy do tego kościoła i nie spotkał tak wspaniałego człowieka, jakim jest ksiądz kanonik. Może nie byłbym takim człowiekiem, jakim dziś jestem, zastanawia się pan Robert. Przyjaźń, jaka się wtedy między nimi zawiązała trwa do dziś, tym bardziej, że jest przypieczętowana wieloma wspólnymi dziełami.
A wszystko jest spisane i opisane w kronice o zielonych okładkach. Przechowuje ją ks. Wrocławski. Robert Grudzień zawsze sięgał do najwyższych artystycznych półek. Koncertowe organy w kościele, aż prosiły żeby zrobić z nich użytek. Pomysł zapraszania światowych sław muzycznych do koncertowania w kościele był dużym wyzwaniem dla samego muzyka i co by nie mówić z początku przerażał skromnego, choć otwartego na wszelkie działania proboszcza.
Pierwsze koncerty
Początki nie były łatwe. To były trudne czasy. Każdy koncert wymagał zgody i poparcia biskupa. Na szczęście bp Edward Materski doskonale wszystko rozumiał, bo sam jest muzykujący – wspomina dziś Robert Grudzień. Dzięki biskupowi i podpisanej przez niego zgodzie mogliśmy na przykład wydrukować program. W październiku ubiegłego roku – mówi dalej – dostałem nagrodę Biskupa Chrapka i wtedy mogłem podziękować bp. Materskiemu za to, że mi zaufał i dzięki niemu mogłem robić w Radomiu koncerty 20 lat temu.
Pierwszy koncert w kościele Świętej Rodziny zagrał Robert Grudzień 5 października 1986 r., a koncert ten poprowadził ks. Wrocławski. Na kolejne koncerty przyjeżdżali zapraszani goście z kraju i z zagranicy. Wśród nich byli prof. Mirosław Pietkiewicz, Jerzy Rosiński, Józef Serafin, Anna Vranowa i wielu, wielu innych. Gościnna parafia bezinteresownie użyczała świątyni, należycie oświetlonej i ogrzanej, a przede wszystkim niezbędnego do koncertowania instrumentu.
Po dwudziestu latach
Robert Grudzień sam o sobie mówi, że nie chodzi mu o ilość koncertów, które zagra, ale chce żeby miały one swoją głębię. Jan Paweł II wprowadził na dobre poezję i koncerty do kościoła, za co wszyscy są mu bardzo wdzięczni. To dla niego powstał koncert, podczas którego Krzysztof Kolberger czyta Tryptyk Rzymski. Z tym koncertem jak i wieloma innymi – powiedział dalej – docieramy do najróżniejszych miejsc, często rezygnując z honorarium. Mamy też koncerty poświęcone ks. Jerzemu Popiełuszce, ks. Twardowskiemu.
Wspólnie ze swymi przyjaciółmi: muzykami, aktorami, solistami i kompozytorami, m.in. sopranistką Teresą Żylis-Garą, tenorem Wiesławem Ochmanem, Krzysztofem Kolbergerem, Jerzym Maksymiukiem, Krzysztofem Pendereckim i wielu innymi proponuje spotkania teatralne i muzyczne. Jest twórcą i dyrektorem międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej, odbywajacego się w 48 miastach na terenie płdn.- wsch. Polski: m. in. Radom-Orońsko, Jędrzejów, Kalwaria Zebrzydowska, Warka, Warszawa. W 1993 r. założył Fundację im. Mikołaja z Radomia. Fundacja w Polsce i za granicą, przejęła wszelkie inicjatywy kulturalne Roberta Grudnia, niestrudzenie koncertującego organisty, a zarazem managera. Jest ona jedną z największych i najważniejszych organizacji tego typu na świecie.
Pan Robert przy każdej okazji podkreśla, że pochodzi z Radomia, że wszystko zaczęło się w Radomiu i wszędzie, gdzie pojawia się nazwisko Grudzień, pojawia się też nazwa fundacji a wraz z nią Radom. Jest specjalistą powoływanym w charakterze konsultanta do opiniowania projektów nowych instrumentów, a także remontów i restauracji historycznych organów. To dzięki niemu znalazły się pieniądze na remont zabytkowych organów w Leżajsku i na remont kościoła w Łodzi. Jest laureat wielu nagród, otrzymał wiele dyplomów i wyróżnień, w tym stypendium twórcze Wojewody Radomskiego dr Jana Rejczaka w dziedzinie muzyki.
Czas na odpoczynek
Cała moja rodzina pochodzi ze Stromca – mówi pan Grudzień. Tam jest dom i bardzo duża działka. Jeśli tylko mogę jadę tam, spotykam się z przyjaciółmi, odpoczywam. To cudowne miejsce pełne życzliwych ludzi. Niedaleko jest las, a nic tak nie uspokaja i nie nastraja optymistycznie, jak zapach sosen i szum wiatru w gałęziach drzew. Lubię też oglądać filmy, ale tylko w domu, bo nie lubię chodzić do kina.
Krystyna Piotrowska